Zlot ZHP okiem druha Gucia

 

Cześć, Czuwaj! Z tej strony druh Gucio, część z Was która oglądała instastories na instagramie wgl.pl podczas zlotu, pewnie mnie kojarzy. Tam relacjonowałem na żywo, co się dzieje. Teraz czas podsumować zlot „na chłodno”.O zlocie było głośno już o wiele wcześniej, niż się odbył. Nie bez powodu w końcu to zlot na 100-lecie Związku Harcerstwa Polskiego oraz 100 rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Chciałbym Wam choć trochę opowiedzieć jak wyglądał zlot z mojej perspektywy, czyli zwykłego mieszkańca harcerskiego miasteczka.

Pierwszego dnia byliśmy zarejestrować się w Amber Expo, tam odebraliśmy identyfikatory oraz pakiety startowe. Jak na każdym obozie przychodzi czas na rozpakowanie sprzętu, rozstawienie namiotów i uporządkowanie wyglądu naszego podobozu. Najlepszą częścią każdego dużego zgrupowania jest spotykanie swoich znajomych, zawsze wywołuje to dużo uśmiechu na twarzach. Mnie chyba pół dnia zajęło, żeby powitać się ze znajomkami oraz chwilę z każdym pogadać.
Drugiego dnia 
oficjalnie rozpoczął się zlot. Prezydent Gdańska przekazał w ręce Naczelniczki ZHP symboliczne klucze do miasta-  miasto jest Nasze! Dosłownie, gdzie się nie spojrzało, tam ktoś chodzi  w chuście zlotowej. Niespodzianką po ceremonii otwarcia był koncert Czesława Mozila.

Kolejny dzień rozpoczynał cykl modułów (każdy dzień to inny moduł). Nasza chorągiew rozpoczęła go od modułu CYWILIZACJA, gdzie mogliśmy uczestniczyć w różnych zajęciach namiotów programowych. Przekrój zajęć był bardzo bogaty: od robienia odlewu swojej twarzy do nauki survivalu. W ciągu kilku kolejnych dni zwiedzaliśmy Gdańsk, różne muzea oraz korzystaliśmy z wielu atrakcji. Również pełniliśmy służbę, by pomóc instytucjom, moja grupa na przykład budowała parking, płot, a nawet wyrównywała ziemię w Grodzie Gotów. Moduł to był głównie program poranny/ popołudniowy.

Moją ulubioną porą na zlocie był wieczór. Każdego wieczoru odbywał się inny koncert i chyba udało mi się być na wszystkich. Największe wrażenie na mnie wywarł koncert Studia Accantus, tam każda osoba się bawiła, nie widziałem, by ktokolwiek drętwo stał. Również świetną propozycją były kuźnie inspiracji, prelekcje z udziałem osób znanych z różnych dziedzin. Sam byłem na kilku, na przykład na wykładzie Pana Roberta Biedronia, który według mnie miał świetny wykład na temat tolerancji, wolności oraz o czynieniu dobra. Wyszedłem z tego wykładu (jak pewnie i większość tam obecnych) naładowany pozytywną energią do działania i chęci zmieniania świata. Na pewno pochłonęło mnie wystąpienie Pana profesora Jerzego Bralczyka, który opowiadał o pracy rady języka polskiego, jak odmieniać pewne wyrazy oraz jak się zmienia język, było  to bardzo interesujące. Gości było wiele więcej (np. Szymon Hołownia), ale niestety nie byłem na każdym występie.

Życie w miasteczku zlotowym tętniło życiem. Jestem pełen podziwu dla służb medycznych, służb porządkowych, za włożony trud w pilnowaniu porządku, bo to było nie lada wyzwanie, w końcu 14 tysięcy osób się zjechało! Poruszając się po terenie zgrupowania, pozytywna energia wręcz emanowała nieustannie. Mijałem wielu ludzi chodząc z tabliczkami, na których widniało „free hugs” bardzo miła akcja, nawet wspólne spontaniczne pląsy były świetną rzeczą. Poznawanie ludzi z innych krajów również było ciekawym doświadczeniem, łamanie strachu przed tym, że nie wie się, jak coś powiedzieć. Ubawiłem się też przy tym, jak na przykład skauci z Arabii Saudyjskiej nie wiedzieli, co to znaczy po angielsku „tent” i tak trochę na około, ale w końcu do tego doszliśmy.

Gdybym miał w dwóch słowach opisać zlot ująłbym to tak „ciekawe doświadczenie”, pomimo że byłem na Wzlocie, Wędrowniczej Watrze oraz innych imprezach o charakterze zlotu one się nie imają do tej imprezy. Dlatego również chciałbym docenić wkład osób które przyjechały ze swoimi wychowankami od zuchów (najlepszy pion!) do wędroli. Podziwiam ich czujność, którą musieli szczególnie zachować. W końcu to była impreza masowa i nie trudno o to żeby jedna osoba zagubiła się w tłumie. Także ukłony za czujność i opiekę. Sztaby organizacyjne, według mnie stanęły na wysokości zadania, a te elementy które nie zagrały na pewno będą poprawione podczas kolejnych dużych imprez, takich jak na przykład Jamboree które odbędzie się na Wyspie Sobieszewskiej.

W mojej ocenie zlot był niezwykłym wydarzeniem, który szczególnie się wyróżnia na tle innych imprez, na pewno nie raz będziemy go wspominać. W tym tekście starałem się jak najbardziej skompresować treść, którą chcę przekazać, ale o zlocie można by pisać o wiele więcej, by omówić poszczególne aspekty, w końcu to było 10 dni harcerskiej przygody. Dziękuję Wam za przeczytanie tego tekstu, żywię nadzieję, że ci z Was, którzy na zlot się nie udali, mogli sobie choć trochę wyobrazić panującą tam atmosferę.

POZDRO!

Zdjęcia pochodzą z naszej zlotowej galerii oraz galerii Chorągwi Wielkopolskiej.

 

Redaktor: Mateusz "Gucio" Głuciński

Licealista, drużynowy 19 WGZ a jak wyżej widać nawet publicysta  Dobra zabawa i poczucie humoru to jego nieodłączne atrybuty. Wielbiciel frytek, oraz zapalony piosenkarz bez talentu i umiejętności wokalnych. W wolnych chwilach lubi spotykać się ze znajomymi, pograć na komputerze i zjeść coś dobrego.