500 km, 21 dni i czerwony szlak – Jak przejść GSB cz. 1

 

Główny Szlak Beskidzki imienia Kazimierza Sosnowskiego to najdłuższy szlak w polskich górach. Mierzy około 500 km i wiedzie przez Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Beskid Śląski. Biegnie on przez najwyższe partie tych pasm przez szczyty takie jak: Stożek, Barania Góra, Babia Góra, Radziejowa i wiele innych. Szlak można zacząć z miasta Ustroń i iść aż do Wołosatego w Bieszczadach lub na odwrót. Osobiście wybrałam drugą opcje. GSB nie bez powodu nosi imię Kazimierza Sosnowskiego, gdyż to właśnie on wytyczył go w latach 30-tych. Przed II Wojną Światową drogę patronował Józef Piłsudski.

GSB z roku na rok staje się coraz bardziej popularny. Coraz więcej osób decyduje się na ten wyczyn. Co roku organizowane są spotkania lub rajdy dla pasjonatów tego szlaku. W zależności od stopnia zaawansowania można wybrać wiele form zdobywania GSB i wyróżniono dla niego 4 odznaki.

  • Brązowa – Przeznaczona dla osób, które wolą zdobywać odcinkami. W tym wypadku można wziąć udział w dowolnej ilość wycieczek, notując w książeczce 200 pkt GOT.
  • Srebrna – Przyznawana za zdobycie kolejnych 200 pkt GOT po otrzymaniu brązowej odznaki
  • Złota – Za przejście całego GSB bez limitu czasowego
  • Diamentowa – Najtrudniejsza ze wszystkich czterech, wymaga przejścia GSB w czasie nie dłuższym niż 21 dni jednym ciągiem.

Wszystkie niezbędne informacje są dostępne w regulaminach PTTK lub na stronach www. Dzięki takiemu podziałowi każdy znajdzie opcje dla siebie.

Dlaczego postanowiłam przejść cały Główny Szlak Beskidzki w 21 dni?

W 2014 roku wyjechaliśmy na dłuższą wędrówkę górską z moim chłopakiem. Gdzieś w Beskidzie Sądeckim poznaliśmy trójkę sympatycznych ludzi z plecakami i namiotem. Od razu złapaliśmy wspólny język i dowiedzieliśmy się, że wędrują od dłuższego czasu z Ustronia Śląskiego nie zbaczając ani na krok z czerwonego szlaku. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o Głównym Szlaku Beskidzkim. Przejście za jednym razem dystansu 500 km było dla mnie abstrakcyjne. Nie mogłam pojąc jak trójka moich rówieśników zdołała pokonać tak długi dystans w dwadzieścia parę dni. Następnego dnia każdy z nas poszedł w swoją stronę. Przechodząc Beskid Sądecki i Pieniny nie mogłam pozbyć się myśli o Głównym Szlaku Beskidzkim. Doskonale zdaję sobie sprawę, że jest wile doświadczonych podróżników, którzy dokonują o wiele trudniejszych wyzwań, ale patrząc z mojej perspektywy, (czyli bardzo drobnej kobiety) traktowałam GSB tak samo jak wejście na Mount Everest. Myślałam o tym ile rzeczy musiałabym zabrać, jak dużo wysiłku fizycznego i psychicznego trzeba włożyć w ten wyczyn.

Chatka pod Niemcową, fot. Jakub Bielewicz


No i zaczął się rok akademicki, czyli projekty, praca, nauka. Za każdym razem, kiedy wracam z gór mój wewnętrzny zegar biologiczny odlicza dni do kolejnego wyjazdu. Podczas planowania listopadowego wypadu w góry, Kuba krzyknął: „Sandra, musimy przejść latem GSB!”. Przyznaję, że przez ostatni miesiąc myślałam dokładnie o tym samym. Jednak większym szokiem okazało się jego drugie zdanie: „Sandra! Musimy zdobyć diamentową odznakę czerwonego szlaku. Przejdziemy 500 km w nie więcej niż 21 dni.”. W tym momencie moja twarz znaczne zbladła. Jednak motyle w brzuchu i ekscytacja zdecydowały za mnie. Wykrzyczałam: „TAK! Zdobędziemy GSB!”.

Jak wyglądało nasze przygotowanie?

PRZEWODNIK GSB

Pierwszym krokiem było kupno przewodnika turystycznego po Głównym Szlaku Beskidzkim. Przejrzysta forma tras na każdy dzień, ciekawe opisy schronisk i wydarzeń historycznych były bardzo pomocne. Ale oczywiście sama znajomość trasy nie wystarczyła. Konieczne było opracowanie drogi a raczej przerobienie dziennego kilometrażu. Przewodnik zakładał przejście trasy w 24 dni natomiast my mieliśmy do dyspozycji tylko 21 dni. Spędziliśmy wiele godzin na czytaniu blogów ludzi, którzy zdobyli diamentową odznakę GSB, aby znaleźć jak najwięcej odpowiedzi na dręczące nas pytania.

PRZYGOTOWANIE FIZYCZNE

Moim zdaniem przed ostatecznym starciem z GSB warto, wyruszyć na wędrówkę z ekwipunkiem, który planujemy zabrać. Chociaż kilka dni przed wyjazdem wybrać się na spacer po lesie lub wzdłuż jeziora. Dzięki temu przetestujemy nowy sprzęt i sprawdzimy swoją kondycje. Osobiście potrzebowałam dwóch wycieczek, aby dobrze dopasować plecak.

PRZYGOTOWANIE PSYCHICZNE

Wydaje mi się, że przygotowanie psychiczne jest kwestią indywidualną. Najlepiej jest po prostu zdać sobie sprawę, że sporo noclegów na GSB to bazy namiotowe lub chatki studenckie, w których nie znajdziemy ciepłej bieżącej wody, stałego prądu czy jedzenia na zamówienie. Spartańskie warunki to jedno a dziesięciogodzinne wędrowanie to drugi moim zdaniem trudniejszy aspekt. Przyzwyczajenie się do codziennego rytuału polegającego na wstawaniu skoro świt, składaniu namiotu, pakowaniu, marszu, rozkładaniu namiotu, gotowaniu obiadu, myciu, spaniu było obowiązkowe. W końcu każda zmarnowana godzina oddalała nas od celu. Oczywiście na trasie znajduje się bardzo dużo schronisk, gdzie jest możliwość noclegu w pokoju bez śpiwora i karimaty jednak generuje to, co najmniej dwa razy większe koszty. Nie zapominajmy też o tym, że szlak można podzielić na odcinki lub wydłużyć. W końcu po to są aż 4 różne odznaki.

WAGA

Punktem zwrotnym w naszych przygotowaniach okazało się kupno wagi kuchennej. Dzięki niej mogliśmy zważyć każdy przedmiot wkładany do plecaka. Waga każdej koszulki, kubka i szczoteczki do zębów była dokładnie sumowana w tabelce np. w exelu. Dzięki temu mogliśmy podjąć decyzję, czego naprawdę potrzebujemy a co jest tylko zbędnym balastem. Chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że zbyt ciężki plecak może być bardzo uciążliwym towarzyszem podróży. Całe szczęście wagę plecaka można ograniczyć. Dobrym sposobem jest równomierne rozdzielenie ekwipunku z towarzyszem podróży, np. namiot można rozdzielić na wiele części, dzięki czemu jedna osoba nie musi dźwigać go w całości. Podczas zakupów w drogerii można wybrać zestawy samolotowe. Mini buteleczki z szamponem lub płynem zdecydowanie będą wygodniejsze.


Tak jak wcześniej wspomniałam, dobrze jest podzielić się ekwipunkiem. W związku z tym ja spakowałam ze sobą apteczkę, przybory higieniczne a zamiast tego Kuba pozostałe części namiotu, GPS, mapy, butle z gazem i menażkę. Porównując nasze gabaryty, taki układ był bardzo sprawiedliwy. Przed podróżą zainwestowałam w dobry plecak, nie żałuję ani jednej złotówki przeznaczonej na ten zakup. Moim zdaniem podstawą dobrego przygotowania do wędrówki górskiej są dobre buty trekkingowe i plecak. Do wydatków podchodzę bardzo ekonomicznie i wolę kupić raz na kilka długich lat.

JEDZENIE

Podczas przygotowań do GSB szczególnie nurtował nas temat jedzenia. Jak wiadomo słoiki, puszki, makarony nie należą do najlżejszych produktów. Zależało nam na zminimalizowaniu wagi plecaka, więc poszukiwaliśmy jak najwięcej informacji na temat gotowania w warunkach turystycznych. Nie trzeba kupować dużo jedzenia na zapas. Wystarczy wybierać suche produkty typu makaron, kasza czy ryż a do tego sosy w paczkach. Na trasie jest sporo sklepów oprócz kilku odcinków szlaku w rezerwatach przyrody.

fot. Jakub Bielewicz


To, dlaczego zdecydowałam się przejść GSB stało się dla mnie jasne dopiero kilka dni przed wyjazdem. Należę do grona osób, które uwielbiają czuć wiatr we włosach i przekraczać swoje granice. Na samym początku miałam wrażenie, że to tylko kolejny „level” mojej górskiej przygody. Myślałam, że to chęć zaspokojenia głodu nowych wrażeń. Dokładnie trzy dni przed wyjazdem poczułam lęk. Zwątpiłam w swoje szanse na zrealizowanie celu. I właśnie wtedy odkryłam sedno tego, dlaczego tak bardzo chciałam zdobyć GSB. Wcześniej pokazywałam innym, że z każdym kolejnym szczytem jestem coraz lepszym człowiekiem natomiast tym razem musiałam udowodnić to samej sobie.

W kolejnych wpisach postaram się opisać nasze przeżycia, trudne momenty, ale przede wszystkim wspaniałe przygody, które przeżyliśmy w pięknych Beskidach. Czyli innymi słowy jak tam było…

 

Redaktor: Sandra Kaźmierczak

Studentka Grafiki Warsztatowej. Przez kilka lat pełniła funkcje drużynowej, obecnie jest zastępcą komendanta szczepu do spaw gromad zuchowych. Uwielbia pracować z dziećmi, drukować w pracowni serigrafii oraz każdy wolny weekend spędzać na wędrowaniu z plecakiem po górach. Zdobywczyni diamentowej odznaki Głównego Szlaku Beskidzkiego oraz członkini klubu Korony Gór Polski.